piątek, 16 grudnia 2011

Cel osiągnięty...

No i dotarłam...
Nocny lot do Ouagadougou okazał się mniej straszny, niż wyobrażenia. Burkina Faso przywitała mnie ciepłą nocą, ciekawymi spojrzeniami i radosnym uśmiechem moich sióstr... Spotkałam wielu bardzo miłych i życzliwych ludzi po drodze, zwłaszcza w Casablance, jak się okazało, że wybieram się na ich ziemię :) To było bardzo sympatyczne doświadczenie.
W Wagadugu jestem już prawie tydzień - każdego dnia dzieje się coś nowego. Odkrywam Afrykę i jej rzeczywistość oczami dziecka, które nie może wyjść z podziwu, że świat jest tak różny i tak piękny. To tak, jak opowiadała jedna nasza siostra, Włoszka, że poszła do lekarza i siedząc na poczekalni przyglądała się ludziom, a na podłodze siedziało małe dziecko i oglądało stopy... kiedy spojrzenie tego dziecka dotarło do jej stóp, białych, zupełnie innych niż wszystkie, zatrzymało się z zadziwieniem i ten mały człowiek z wrażenia aż buzię otworzył... ja chwilami reaguję dokładnie tak samo :)
Moja wspólnota obecnie składa się z 9 sióstr: 6 Afrykanek, 2 Włoszek i mnie jednej (po Nowym Roku przeniesiemy się do nowego domu, gdzie będziemy już tylko we trzy...). Rozmawiamy, jak się da, chociaż wytrwale próbujemy porozumiewać się po francusku... Że też kiedyś zachciało się ludziom wieżę Babel budować... życie byłoby dziś dużo prostsze!! :)
Uczę się tu żyć życiem otwartym, powiedziałąbym - prawdziwszym, naturalniejszym... Każdego dnia nabywam nowego doświadczenia w różnych dziedzinach - i jeszcze dużo przede mną do nauczenia się :)
W końcu jestem Uczennicą - na wieki :)

1 komentarz:

Karmel pisze...

Pięknie to wygląda...ale szkoda że tak daleko Siostrę przenieśli, w nieznane...oby tylko wszystko się udało..i była Siostra tam szczęśliwa